Trudny temat po czasie. Zastanawiałem się o czym napisać. Czy o debilach męczących psa na myjni? Czy może coś w klimacie paragonów grozy?
No nie, weźmy sobie pewien trudny temat.
Zdarza Wam się czytać posty osób, które chcą oddać zwierzę?
Znacie tę historię: alergia u dziecka, brak czasu na zajęcie się zwierzęciem itp.
Zawsze się zastanawiam, które z nich są na serio. Gdzie tam, pośród tych nakłamanych sytuacji znajduje się naprawdę nie tylko zwierzęcia, ale i ludzka ręka prosząca o pomoc. Czy rzeczywiście pośród tych alergii, które atakują w sezonach najczęściej wakacyjnych, i innych „z żalem muszę oddać moje zwierzę” jest gdzieś ten prawdziwy żal i co z nim robimy?
Czy rozumiemy do końca czym jest matka z duszącym się dzieckiem na rękach w ataku alergii patrząca na swojego kochanego psiaka i musząca wybierać?
Czy rozumiemy faceta, który stanął pod ścianą i widmem eksmisji i musi oddać swojego towarzysza który gdy pisze to „ogłoszenie” merda do niego ogonem?
My stanęlibyśmy na rzęsach, żeby nasza zwierzęca rodzina została z Nami do samego końca, ale czy wszyscy mamy tak samo długie rzęsy by się na nich utrzymać?
Nie piszcie mi proszę, że każdą alergię da się wyleczyć, bo wiem dobrze, że tak nie jest i, że z każdego kryzysu da się wyjść bo statystyki samobójstw w tym kraju mówią z goła coś innego.
Ktoś kto oddaje zwierzę, jest z zasady złym człowiekiem w opinii publicznej, tak jak każdy weteryniorz sprzedaje suche chrupki, a każdy pijak to złodziej.
Teraz jest taki czas w moim życiu, że mam wszystko, ba! Mam nawet więcej niż kiedykolwiek myślałem, że będę miał (tak, to o Was Aniu, Oleczku i Freyo). Pamiętam też jak 5 lat temu nie miałem nic, bo zabrano mi wszystko w przeciągu jednej chwili, została mi bluza w poszewce na poduszkę i sterta książek w koszach na warzywa. Wiem jak było trudno wtedy i wiem jak byłoby ciężko zapewnić chociażby minimum komukolwiek innemu.
Nienawidzę lekkomyślności – zrozumcie mnie dobrze. Nie lubię też chodzić na łatwiznę, obwiniać świat i wszystkich dookoła. Czasem zastanawiam się jednak gdy czytam komentarze w stylu: „oddaj dziecko”, „obyś na starość zdechł sam” czy oby na pewno nasza złość skierowana jest w tę stronę, w którą być powinna.
Czy dramat zwierzęcia nie staje się dramatem człowieka uwikłanego w decyzje i błędy nie wynikające z lekkomyślności, a z okrucieństwa świata i słabości związanych z tym, że jesteśmy tylko ludźmi?
Czy czasem nie jesteśmy tłumem który woli by uwolnić Barabasza, a tego drugiego po prostu ukrzyżować, bo mamy skąpy zasób informacji.
a Wy jak myślicie?
